Po przyjeździe na miejsce strażnicy rzeczywiście zastali siedzącego na brzegu jezdni dorosłego łabędzia. Ptak był wyczerpany i nie miał siły uciekać. Z największym trudem oddalał się pieszo podczas próby jego schwytania.
Przechodnie, którzy zawiadomili strażników, twierdzili, że widzieli jak ptak, lecąc zahaczył o linię energetyczną i spadł na jezdnię. - Musiał on mocno ucierpieć podczas tej kolizji, ponieważ mimo że był w stanie biegać, nie miał siły wzbić się ponownie w powietrze. Nie było jednak widać żadnych uszkodzeń skrzydeł, rozsypanych piór czy też krwi – relacjonuje Stanisław Sala z ziębickiej straży miejskiej.
Funkcjonariusze zawieźli schwytanego łabędzia do lecznicy dla zwierząt. Tam opatrzył go lekarz weterynarii. Nie stwierdził on żadnych poważniejszych uszkodzeń. Przede wszystkim wykluczył możliwość złamań kości. Najprawdopodobniej kolizja z przewodami i upadek spowodowały jakieś mocne stłuczenia mięśni. Dlatego też ptak nie mógł odlecieć. Łabędziowi podano witaminy i środki wzmacniające.
Po badaniu opatrzony ptak trafił do kurnika woźnego gminnego Wojciecha Lesiaka. - Bardzo ważne, że pan Lesiak zdecydował się przygarnąć tego łabędzia – podkreśla Stanisław Sala. – Gdyby w takim stanie, w jakim się wtedy znajdował, trafił do otwartego zbiornika wodnego: jakiegoś stawu czy rzeki, stałby się łatwym łupem dla drapieżników, zwłaszcza dla lisów, których nie brakuje teraz w okolicy. Uciekając pieszo, nie miałby w konfrontacji z nimi najmniejszych szans – dodaje.
Łabędź doskonale czuje się w nowym otoczeniu. Został przyjęty przez rodzinę drobiu i jak spodziewa się weterynarz, zostanie wśród niej dopóty, dopóki nie nabierze sił, by móc odlecieć we właściwsze dla siebie miejsce.
- Podobny przypadek przed kilku laty miał już miejsce w jednej z miejscowości gminy Ziębice – wspomina strażnik. - Wówczas stado drobiu przygarnęło bociana, który z niewiadomych przyczyn nie odleciał wraz z pozostałymi. Ptak przezimował, nocując w kurniku, do którego sam wchodził wieczorami. Dni zaś spędzał, stojąc w swoim gnieździe. Później odleciał on z innymi bocianami. Prawdopodobnie również i ten łabędź nie pozostanie na dłużej wśród ludzi – przypuszcza Stanisław Sala.