Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Ziębice
Most hamuje rozwój

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W Służejowie działa grupa producencka, która zajmuje się specjalistyczną uprawą roślin. Żyje z niej nie tylko 5 tworzących ją rolników, ale też inni mieszkańcy wsi. Jej rozwój skutecznie ogranicza zbyt niski wiadukt kolejowy. Problem wydaje się nie mieć rozwiązania.

-Działalność grupy producenckiej jest bardzo ważna dla naszej wsi – zapewnia Lucjan Kazimierczuk, sołtys Śłużejowa. - Działa w niej 5.rolników, ale pozostali też są z nią związani. Wszyscy jesteśmy zainteresowani, aby oni mieli warunki do rozwoju – dodaje.

A tych nie mają. Wszystko za sprawą wiaduktu kolejowego biegnącego nad jedyną drogą dojazdową do wsi. Wiadukt jest za niski i nie mieszczą się pod nim większe maszyny czy też samochody dostarczające sadzonki, nawozy albo odbierające gotowe produkty. Aby grupa w ogóle mogła działać, przeładunek towarów odbywa się na drodze przed mostem. Generuje to dodatkowe koszty, znacząco wydłuża czas przeładunku, ale również utrudnia życie mieszkańcom Służejowa.

Rolnicy, którzy tworzą grupę, uprawiają warzywa, głównie cebulę, brukselkę i marchew. Od tego roku uprawy poszerzyły się też o ziemniaki z przeznaczeniem na frytki oraz ziemniaki jadalne, które trafią na rynki Bułgarii i Rumunii. Zajęły one na polach miejsce brukselki, której uprawy najbardziej cierpiały na zbyt niskim moście. - Z brukselki musieliśmy zrezygnować całkowicie ze względu na to, że ciągle mieliśmy problemy z przeładunkiem sadzonek – żali się Józef Kania, jeden z członków grupy. Kiedy przed mostem trwa przeładunek, sadzonki stoją na słońcu i zaczynają usychać. Wiele z nich nawet jeśli się przyjmie, dużo później zaczyna normalny wzrost, co powoduje znaczące straty. Nie mając ani szans ani nadziei na rychłą przebudowę mostu, grupa zdecydowała się zaprzestać produkcji brukselki.

Pozostali plantatorzy ze Służejowa uprawiają podobne warzywa. Dzięki działalności grupy mogą je kontraktować i korzystnie sprzedawać. Wielu z nich zajmowało się uprawą kukurydzy jadalnej czy brukselki. - Rolnicy korzystają także z bogatego parku maszynowego grupy w szczególności kombajnów – opowiada Lucjan Kazimierczuk.

Nie tylko zmiana kierunków produkcji ma wpływ na straty, jakie przez zbyt niski most ponosić musi grupa. - Godzina rozładunku tira, potem załadunek na przyczepę, potem w gospodarstwie znowu rozładunek i dopiero do magazynów. Jeszcze gorzej jest z produktem finalnym. Przy przeładunku ziemniaków, cebuli czy marchwi tiry muszą czekać przed mostem, a produkty muszą być załadowane w gospodarstwie, rozładowane przed mostem i dopiero załadowane na ciężarówki. To generuje dodatkowe godziny pracy, potrzebne są większe nakłady na ten cel. Wiadukt de facto generuje straty – wyjaśnia Józef Kania.

Rozładunki produktów grupy uciążliwe są nie tylko dla jej członków. Często bywa, że cierpią również pozostali mieszkańcy Służejowa. Częste przeładunki utrudniają życie mieszkającym w pobliżu wiaduktu rodzinom. Ciężarówki i maszyny je rozładowujące tarasują przejazd oraz niszczą przydomowe trawniki i pobocza. Rozładunkom trwającym nierzadko do 3 w nocy towarzyszy też siłą rzeczy hałas. Doskonale rozumie to Józef Kania. - Utrudniamy życie nie tylko tym mieszkańcom, ale także tym, którzy chcą tędy przejechać. Jeśli akurat trwa rozładunek, to bywa, że muszą te 15 - 20 minut poczekać – opowiada bezradnie rozkładając ręce.

Przebudowanie wiaduktu tak, by mogły pod nim przejeżdżać duże ciężarówki nie jest możliwe. - Jest to własność kolei. Dzisiejsze koleje to w praktyce kilkanaście niezależnych spółek. Załatwienie niezbędnych pozwoleń i decyzji graniczyłoby z cudem i trwało w nieskończoność. W dodatku droga pod mostem prowadzi dość stromo pod górę, w związku z czym nie jest możliwe nawet zebranie części nawierzchni i obniżenie jej poziomu – wyjaśnia członek grupy producentów.

Zła sytuacja służejowskich rolników nie jest jednak tak beznadziejna, żeby nie dało się jej rozwiązać. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby utwardzenie drogi, która znajduje się kilkaset metrów dalej, a umożliwia przejazd przez tory. Znacznie ułatwiłoby nam to prace – przekonuje Józef Kania.

Co zatem stoi na przeszkodzie, by droga ta powstała? Jeśli nie wiadomo co, to spodziewać można się, że chodzić będzie o pieniądze. - Wybudowanie nowej drogi bardzo by nam pomogło. - Staramy się by burmistrz czy radni nam pomogli, ale jak dotąd nie znaleźliśmy zrozumienia. Trudno powiedzieć czy chodzi o finanse czy zrozumienie problemu. Rozmawiałem już z radnymi z komisji rolnej, której przewodniczył radny Piękoś i obiecali, że zajmą się tym problemem – zdradza sołtys wsi. - Nie wiemy kiedy budżet gminny będzie na tyle dobry, żeby uwzględnić nasze potrzeby i plany – wtóruje mu Józef Kania.

Aby rozwiązać problemy służejowskich producentów warzyw wystarczyłoby wybudować 900 metrów drogi będącej dziś drogą polną. Ta znajduje się tylko kilkaset metrów dalej i prowadzi od znajdującej się przy drodze do Ząbkowic hydroforni do stojącego w centrum wsi kościoła. Dukt wiedzie nie pod torami, jak jedyna wiodąca do wsi asfaltowa droga, ale po torach, co dokumentnie rozwiązywałoby problem. - Moglibyśmy utwardzić tę drogę kamieniem, ale niestety się nie da. Po pierwsze, dlatego że jest tam przejazd kolejowy, a po drugie jest tam wyjazd na drogę wojewódzką. Profil terenu jest tam taki, że podczas obfitych opadów mogłoby dochodzić do wypłukiwania kamieni i osadzania się ich na torach kolejowych, co w konsekwencji doprowadzić mogłoby do katastrofy kolejowej. Ta droga musi być asfaltowa – wyjaśnia Józef Kania. To niestety sprawia, że koszt jej budowy zdecydowanie wzrasta. Nie jest to jednak koszt, którego gmina Ziębice nie byłaby w stanie udźwignąć.

- Ja chce tę drogę wybudować, a najlepszym tego dowodem jest to, że w projekcie budżetu ta droga była umieszczona – mówi burmistrz Ziębic Antoni Herbowski. Co zatem stanęło na przeszkodzie, że drogi jak nie było tak nie ma, a rolnicy ze Służejowa wciąż liczą straty? - Środki, które na to przeznaczyliśmy to 720 tys. zł. Mamy też całą dokumentację. Mając te dwie rzeczy mogliśmy się ubiegać o dotacje z zewnątrz od „schetynówki” poczynając na wielu innych możliwościach kończąc. Niestety radni „zdjęli” te pieniądze z drogi w Służejowie, przeznaczając je na inne cele. W związku z tym, nie mając wkładu własnego, nie możemy złożyć żadnego projektu do żadnego funduszu o dofinansowanie budowy drogi – wyjaśnia.

Sprawę przekierowania środków przeznaczonych pierwotnie na budowę nowej drogi w Służejowie doskonale znają tamtejsi rolnicy. - Burmistrz chciał w tym roku zbudować tę drogę dla nas z pieniędzy własnych gminy. Nie dało się z tego względu, że nasi radni naszej sytuacji nie znają. Ja im się nawet nie dziwię, ale spowodowało to, że nam te pieniądze zabrano i przeniesiono na drogę do Raczyc – żali się Kazimierczuk. Tymczasem zdaniem sołtysa droga w Raczycach jest drogą o trzeciorzędnym znaczeniu. - Tam oni mają też wiadukt kolejowy, ale tam podobno w ogóle nie jeżdżą już pociąg i to już od 20. lat – dodaje. Biorąc pod uwagę palące potrzeby służejowskich producentów warzyw i okoliczności, o jakich wspominają burmistrz i sołtys trudno się dziwić rozżaleniu, jakie panuje na wsi. - Moim zdaniem te zmiany w budżecie gminy, które stworzyła tzw. „dziewiątka”, nie miały sensu. Oni wywrócili ten budżet „dokumentnie i burmistrz został postawiony pod ściną, a my na tym straciliśmy – uważa sołtys Kazimerczuk.

Próba zdobycia środków na budowę tej drogi w gminie to zresztą nie jedyne starania, jakie podjęli mieszkańcy wsi. Z ich inicjatywy w lutym 2008 roku ziębicki samorząd zwrócił się do ówczesnych władz województwa o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy. - Zwracaliśmy się do marszałka Łosia. Był u nas przedstawiciel urzędu marszałek Patryk Wild i wszystkie nasze problemy zrozumiał. Obiecywał nam pomóc. Zapowiedział, że da nam 900 tys. zł na budowę nowej drogi. Ale później rozwój wypadków spowodował, że zmienił się zarząd w urzędzie marszałkowskim i odpowiedź na nasze pismo otrzymaliśmy już od nowego zarządu urzędu, a ta była negatywna – opowiada Kazimierczuk.

Czy zatem rolnicy, którzy są motorem napędowym nie tylko Służejowa, ale i gminy, karani są za to, że chcą korzystać z możliwości, jakie daje wspólny europejski rynek? Czy wybudowany przed laty most spowoduje, że przedsięwzięcie dające utrzymanie wielu mieszkańcom wsi upadnie? Mieszkańcy liczą na zrozumienie ich położenia. Szczególnie zaś oczekują tego od ludzi, którym zaufali, wybierając ich do pełnienia urzędów.

-Będę się starał przekonać radnych, żeby tę drogę jednak zrobić – deklaruje Antoni Herbowski. -Być może w trakcie roku pojawią się okoliczności, które uwolnią pewne środki i będzie można wrócić z powrotem do tego pomysłu. Dla mnie ta droga jest priorytetowa, bo ja widzę palącą potrzebę i sens jej budowy, natomiast nie widzę sensu robienia innych dróg w gminie, przynajmniej w pierwszej kolejności – dodaje.

Gdyby sprawa zakończyć miała się po myśli mieszkańców Służejowa i burmistrza gminy, producenci warzyw na wyższe zyski i dalszy rozwój liczyć mogliby najwcześniej za rok.


tsp



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 28 kwietnia 2024
Imieniny
Bogny, Walerii, Witalisa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl