Reakcja osoby pijanej jest opóźniona nawet o 2 sekundy. Może to mieć tragiczne w skutkach konsekwencje podczas odpalania lontu. Rok temu połowa osób, które trafiły na ostry dyżur była pod wpływem alkoholu. Trzy lata temu petarda wojskowa wybuchła na klatce schodowej w domu na Złotnikach. Zniszczone zostały szyby i wykładzina. Petardę odpalił jeden z lokatorów, który znalazł ją na poligonie. Rok temu w nowy rok podczas próby odpalenia petardy ranny został 17-latek. Chłopak z poparzeniami rąk i twarzy trafił do szpitala. Chirurdzy przestrzegają, że obrażenia powstałe w wyniku eksplozji fajerwerków są szczególnie skomplikowane. Niewielka raca wybuchając w zamkniętej dłoni powoduje rozległe uszkodzenia nerwów i naczyń krwionośnych.
- Nie można jej uratować i nadaje się już tylko do amputacji. Często młodzi ludzie tracą też palce – ostrzega Jarosław Majcherek, chirurg z Wojskowego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Weigla.
Zdaniem lekarzy, na nic zdają się ostrzeżenia przed nieostrożnym odpalaniem rac. Co roku liczba poszkodowanych utrzymuje się na stałym poziomie.
Według policji w okresie świąteczno - noworocznym petardy i fajerwerki postrzegane są jako jeden z elementów dobrej zabawy. Nikt nie wyobraża sobie nocy sylwestrowej bez rozświetlonego rozbłyskami nieba. Przestrzega, aby pamiętać, że fajerwerki w rękach nieodpowiedzialnych są olbrzymim zagrożeniem.
- Przede wszystkim dzieci, by nigdy same nie używały petard i fajerwerków. Do dorosłych apelujemy o rozsądek i rozwagę, by podczas używania takich wyrobów zachowali szczególną ostrożność. Nigdy nie należy odpalać petardy po raz drugi, gdy ta na nie detonuje. Nie wolno używać materiałów i wyrobów pirotechnicznych w miejscach ogólnodostępnych, gdzie mogłoby to zagrozić życiu i zdrowiu ludzi bądź spowodować straty materialne – informuje Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.